Читаем Władcy marionetek полностью

Traciliśmy nadzieję. Nasze metody mogły najwyżej powstrzymywać pasożytów, a i to niespecjalnie się udawało. Gdybyśmy sprowokowali bezpośrednią wojnę, walczylibyśmy z własnymi ludźmi, zrzucalibyśmy bomby na własne miasta, a i tak nie byłoby pewności, że ich zniszczymy. Potrzebowaliśmy selektywnego środka, który zabijałby pasożyty a nie ludzi. Albo przynajmniej pozbawiał żywicieli przytomności, by móc uwolnić ich od władzy. Wciąż nie mieliśmy nic takiego, chociaż naukowcy pracowali bez wytchnienia. Dzisiaj mogę stwierdzić, że doskonały byłby gaz usypiający, ale wtedy nie został jeszcze wymyślony. Może to lepiej. Przecież mógł być wykorzystywany przeciw nam. W końcu trzeba pamiętać, że te potwory, przez cały czas, miały dostęp do wszystkich środków militarnych, jakimi dysponowały Stany Zjednoczone.

Znajdowaliśmy się prawie w sytuacji bez wyjścia, a czas pracował na ich korzyść. Jacyś idioci wpadli na pomysł, żeby zrzucić bomby wodorowe na dolinę Missisipi i zetrzeć ją z powierzchni ziemi. Świetny pomysł, jeśli boli cię ząb, odetnij sobie głowę. Byli też tacy, którzy nigdy nie widzieli pasożytów i nie wierzyli w nie. Twierdzili, że to całe zamieszanie zostało wymyślone przez szaleńców z Waszyngtonu i służy im tylko znanym celom politycznym. Nie podporządkowali się nakazowi chodzenia po ulicach nago. Najczęściej nie mieli już czasu zmienić zdania. Członkowie straży byli cholernie szybkimi strzelcami. Była też inna grupa: rozsądni i myślący obywatele, którzy uważają, że wszystko można osiągnąć za pomocą negocjacji. Chcieli zrobić „biznes” z pasożytami. Założyli specjalny komitet i wybrali spośród siebie delegację. Byli to zresztą członkowie partii opozycyjnej. Nie informując Departamentu Stanu skontaktowali się z gubernatorem Missouri i pojechali negocjować. Dostali zresztą od pasożytów gwarancję bezpieczeństwa, naiwni! Nigdy nie wrócili. Po jakimś czasie przysłali informację: „Chodźcie za nami! To nie jest takie złe.” Trzeba było szaleńca, by wierzyć, że zwierzęta mogą liczyć na układ z rzeźnikiem.

Ameryka Północna była wciąż jedynym znanym centrum inwazji wroga. Jedynym posunięciem ONZ, oprócz oddania nam stacji kosmicznych do dyspozycji, było przeniesienie się do Genewy. Tymczasem kraje członkowskie potraktowały inwazję jako nasze wewnętrzne niepokoje społeczne. Nie uważały, żeby sytuacja wymagała jakiejś interwencji z zewnątrz. Zapowiedziano nam jednak, że możemy oczekiwać pomocy jakiej zażądamy. Byliśmy w idiotycznej sytuacji. Sami nie wiedzieliśmy, czego żądać.

Cała sytuacja przypominała wojnę podjazdową. Pasożyty działały z ukrycia i z zaskoczenia. Bitwy były przegrane zanim jeszcze się o nich dowiedzieliśmy. Broń konwencjonalna okazała się praktycznie bezużyteczna. Korzystały z niej tylko patrole w strefie pomarańczowej — wciąż ziemi niczyjej. W dzień kontrolowały ją nasze patrole, w nocy przechodziły przez nią psy i inne zwierzęta, przenosząc pasożyty.

Raz jednak użyto bomby atomowej, zrzucono ją na latający talerz, który wylądował w pobliżu San Francisco. Krytykowano to posunięcie twierdząc, że powinien być oddany do zbadania. Ja należałem do tych, którzy woleli najpierw strzelać do pasożytów, a potem sprawdzać, czy nie zostało coś, co można by zbadać.

Kiedy pigułki czasowe przestały działać, miałem w głowie obraz Stanów Zjednoczonych bardziej przygnębiający niż wtedy, kiedy penetrowałem opanowane przez pasożyty Kansas City. Był to kraj, w którym rządzi strach. Przyjaciel był gotów zabić przyjaciela, a żona męża. Każda plotka o pasożycie wywoływała panikę, na ulicach pojawił się tłum i dokonywał linczu. Pukać do kogoś w nocy oznaczało tyle samo, co prosić o śmierć. Nikt nie chodził po ulicach w nocy, obawiając się psów.

Fakt, że większość plotek o odkrywanych pasożytach była pomyłką, nie powstrzymywało to rozszalałego tłumu. Nie było też nic z ekshibicjonizmu w tym, że ludzie woleli zupełną nagość od dozwolonej skąpej bielizny. Jakiekolwiek ubranie ściągało na właściciela długie, podejrzane spojrzenia i często był obiektem zbyt gwałtownych reakcji. Nie noszono już metalowej ochrony na ramiona i kręgosłup, szybko bowiem okazało się, że pasożyty skopiowały je i w ten sposób były jeszcze bardziej bezpieczne. Jednym z dziwniejszych był przypadek dziewczyny z Seattle. Szła po ulicy ubrana tylko w sandały, a na ramieniu miała wielką torbę. Strażnik, który prawdopodobnie był już wyczulony na pasożyty poszedł za nią i dostrzegł, że nigdy nie zdejmuje torby zarzuconej na plecy, nawet gdy miała płacić za zakupy.

Przeżyła, chociaż strażnik odstrzelił jej dłoń, potwór którego miała w torbie nie przeżył.

Kiedy oglądałem ten film, środek uśmierzający przestał działać. Dłonie zaczęły mnie boleć nieznośnie. Zgłosiłem się do pielęgniarki.

— Proszę się nie martwić — powiedziała. — Teraz jest pan już gotów do zabiegu. Proszę rozluźnić mięśnie rąk.

Rozluźniłem się, a doktor i pielęgniarka pokryli moje dłonie nową skórą.

— Proszę zakładać rękawiczki do cięższych prac — ostrzegł lekarz. — I chciałbym to obejrzeć w przyszłym tygodniu.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Империум
Империум

Империя не заканчиваются в один момент, сразу становясь историей – ведь она существуют не только в пространстве, но и во времени. А иногда сразу в нескольких временах и пространствах одновременно… Кто знает, предопределена судьба державы или ее можно переписать? И не охраняет ли стараниями кремлевских умельцев сама резиденция императоров своих августейших обитателей – помимо лейб-гвардии и тайной полиции? А как изменится судьба всей Земли, если в разгар мировой войны, которая могла уничтожить три европейских империи, русский государь и немецкий кайзер договорятся решить дело честным рыцарским поединком?Всё это и многое другое – на страницах антологии «Империум», включающей в себя произведения популярных писателей-фантастов, таких как ОЛЕГ ДИВОВ и РОМАН ЗЛОТНИКОВ, известных ученых и публицистов. Каждый читатель найдет для себя в этом сборнике историю по душе… Представлены самые разные варианты непредсказуемого, но возможного развития событий при четком соблюдении исторического антуража.«Книга позволяет живо представить ключевые моменты Истории, когда в действие вступают иные судьбоносные правила, а не те повседневные к которым мы привыкли».Российская газета«Меняются времена, оружие, техника, а люди и их подлинные идеалы остаются прежними».Афиша Mail.ru

Алекс Бертран Громов , Владимир Германович Васильев , Евгений Николаевич Гаркушев , Кит Ломер , Ольга Шатохина

Фантастика / Научная Фантастика
Наваждение
Наваждение

Мы не одни во Вселенной — в этом пришлось убедиться Георгию Волкову во время предыдущего опасного расследования.Он получает свое первое задание в новой роли. Теперь ему придется забыть свою прежнюю жизнь, свое прежнее имя. Отныне он — агент Вольфрам. Агент секретной службы, созданной под покровительством таинственных Смотрителей, самой загадочной и могущественной инопланетной расы.Но во Вселенной есть и множество других цивилизаций, преследующих свои цели в отношении землян. Чем им приглянулась наша планета? Что им нужно от нас? Они следят за людьми с древних времен — те, кого мы когда-то считали богами. Те, перед кем мы трепетали и кому поклонялись. Имя им — Легион…

Андрей Борисович Бурцев , Андрей Бурцев , Кирилл Юрченко

Фантастика / Детективная фантастика / Космическая фантастика / Научная Фантастика
Пленники зимы
Пленники зимы

Для конкурса "Триммера" главы все слиты, Пока не прогонят, комменты открыты. Прошу не молчать, – отмечайте визиты, Мой труд вы прочли. Отписались? Мы квиты! Шутка, конечно. Только читать лучше по-главно (я продолжаю работу по вычитке, только ћчищуЋ в главах: шестьсот кило текста долго грузится). Кроме того, в единый блок не вошли ћКомментарииЋ. А это уже не шутки!:( Очень краткое содержание и обоснование соответствия романа теме конкурса 'Великая цепь событий'. Книга о любви. О жизни. О 'простых' людях, которые при ближайшем рассмотрении оказались совсем не так просты, как им самим того бы хотелось. А ещё про то, как водителю грузовика, собирающему молоко по хуторам и сёлам, пришлось спасать человечество. И ситуация сложилась так, что кроме него спасать нашу расу оказалось некому. А сам он СМОГ лишь потому что когда-то подвёз 'не того' пасажира. 'Оплата за проезд' http://zhurnal.lib.ru/editors/j/jacenko_w_w/oplata_za_proezd.shtml оказалась одним из звеньев Великой Цепи, из раза в раз спасающей население нашей планеты от истребления льдами. Он был шофёром, исследователем, администратором и командиром. Но судьбе этого было мало. Он стал героем и вершителем. Это он доопределил наши конечные пункты 'рай' и 'ад'. То, ради чего, собственно, 'посев людей' и был когда-то затеян. 'Случайностей нет', – полагают герои романа. Всё, что с нами происходит 'почему-то' и 'для чего-то'. Наше прошлое и будущее – причудливое переплетение причинно-следственных связей, которые позволят нам однажды уцелеть в настоящем. Но если 'всё предопределено и наперёд задано', то от нас ничего не зависит? Зависит. Мы в любом случае исполним предначертанное. Но весь вопрос в том, КАК мы это сделаем. Приятного чтения.

Владимир Валериевич Яценко , Владимир Яценко

Фантастика / Научная Фантастика