Usilowalam jeszcze spyta'c Alicje, czy nie domy'sla sie, co tez takiego waznego Edek chcial jej powiedzie'c, ale to juz bylo niewykonalne. Zanim zdazylam zaprotestowa'c, opu'scila fotel kolo mnie i znikla w mroku. Pawel i Zosia ciagle jako's nie mogli znale'z'c soku pomara'nczowego. Anita poszla im pom'oc w poszukiwaniach, Ewa przypomniala sobie nagle, ze wla'snie dzisiaj kupili kilka puszek r'oznych sok'ow, kt'orych nie zdazyli wyja'c, i pogonila Roja do samochodu. Sok pomara'nczowy nadlatywal ze wszystkich stron, urastal do rozmiar'ow wodospadu Niagara, absorbowal wszystkie umysly i w og'ole wydawalo sie, ze na tym 'swiecie nie ma nic innego, tylko sok pomara'nczowy. Zgola nie zdziwilabym sie, gdyby nagle zaczal pada'c w postaci deszczu.
Znalazla go wreszcie Alicja nie w domu (
Znalazla go wreszcie Alicja nie w domu, tylko w skladziku, gdzie trzymala zapasy piwa. Z sokiem sie troche uspokoilo, ale za to Elzbieta poczula sie glodna, przyniosla sobie kanapki, bardzo apetyczne, i zarazila glodem Pawla i Leszka. Alicja, zdenerwowana nieco dzialalno'scia Anity w kuchni, zn'ow porzucila taras i popedzila sama dorobi'c wiecej kanapek. Zosia zaczela szuka'c nastepnego sloika kawy, Ewa zazadala dla Roja ekstramocnych do spr'obowania, bo podobno kto's przywi'ozl. Anita przez pomylke nalala Henrykowi piwa do mleka…