Читаем Imperium полностью

Drugie, co zwraca uwagę, to odwieczność panujących tu sądów, tyrania stereotypów. Tu wszystko zostało ustalone, określone, zdefiniowane jeszcze w czasach, które toną w pomroce dziejów. Nikt nie jest w stanie tak naprawdę odpowiedzieć, dlaczego Ormianie i Azerowie tak bardzo się nienawidzą. Nienawidzą się i tyle! Każdy to wie, każdy to wchłonął z mlekiem matki. Tej niezmienności sądów sprzyjała i wzajemna izolacja (góry!), i fakt, że cały rejon Kaukazu był wciśnięty między bardzo zacofane kraje — Iran, Rosję i Turcję. Kontakt z liberalną i demokratyczną myślą Zachodu był niemożliwy, a sąsiedzi nie dostarczali budujących przykładów, nie było od kogo się uczyć.

Ludzi tu mieszkających cechuje też jakaś zaskakująca i niepojęta huśtawka emocjonalna, nieobliczalna, nagła zmiana nastroju. Na ogół są oni życzliwi, gościnni, przecież współżyją, w miarę spokojnie, latami. Aż nagle, nagle coś się stało. Co? Nawet nie pytają, nawet nie słuchają, tylko łapią za kindżały i szable (teraz za automaty i bazuki) i rozdygotani, rozcietrzewieni pędzą na wroga i nie spoczną, dopóki nie zobaczą krwi. A przecież każdy z nich, wzięty z osobna, jest miły, grzeczny, ma dobre serce. Doprawdy, można uwierzyć, że gdzieś tam musi kręcić się i podżegać do waśni diabeł. A potem wszystko nagle się uspokaja, powraca status quo ante, powraca codzienność, zwyczajność i po prostu — prowincjonalna nuda.

Latem roku 1990 w kilku punktach przy alei Rustawelego siedzą ludzie, trzymając transparenty, plakaty, fotografie, w taki sposób, że kto przechodzi obok, a byłby ciekaw, może wszystko dokładnie przeczytać i zobaczyć. Jest to forma protestu, albo zwyczajnie — zwrócenia na swój problem publicznej uwagi, którą znam jeszcze z Iranu i Libanu, a którą wszędzie przyjęto nazywać z angielska: sit-in.

Liczba ludzi uczestnicząca w danym sit-in może być różna — od kilku osób do kilku i więcej tysięcy. Zdarzają się też sit-in jednoosobowe, ale są mało skuteczne: poważna sprawa wymaga jednak liczebnego zaplecza. (Grupy w alei Rustawelego mają po kilkadziesiąt osób.) Najczęściej sit-in organizują na stopniach urzędów (żeby zmusić władzę do działania) albo na stopniach cerkwi czy meczetów (bo tam jest najbezpieczniej).

Najprościej mówiąc, sit-in polega na tym, że się siedzi, eksponując publicznie swoje postulaty. I już. I tyle. Sit-in jest formą działania niesłychanie spokojną i łagodną. Nikt tu nie krzyczy, nikt nie wygraża pięścią, nie przeklina, nie wzywa Pana Boga na świadka. Ci, którzy uczestniczą w sit-in, milczą. Starają się nie rozmawiać ani między sobą, ani z przechodniami. Są skupieni, czuwają. Sit-in to przedziwne połączenie protestu i akceptacji, buntu i pokory. Uczestnicy sit-in w gruncie rzeczy akceptują rzeczywistość w jej najogólniejszych zarysach, chcą tylko wnieść własne korektury i zaznaczyć swoją w niej obecność. Przyjmują, że świat jest niesprawiedliwy, i tylko nadmiar tej niesprawiedliwości to jest to, co budzi ich sprzeciw. Gdyby ktoś chciał, chętnie przystąpiliby do rokowań. Tak naprawdę o to im w głębi serca chodzi — potrzeba im jakiegoś społecznego psychoanalityka, który by odniósł się do nich ciepło i spojrzał życzliwie na ich obolałe dusze.

Sit-in jest bardzo wschodnią formą protestu. W Europie manifestanci idą ławą, ale taka manifestacja szybko rozchodzi się i znika. W Argentynie manifestanci chodzą w kółko, ale to też długo nie może trwać. Natomiast forma sit-in ma dwie mocne strony. Po pierwsze, jest to forma długotrwała. Siedząc można manifestować tygodniami i miesiącami. Do tego, oczywiście, potrzeba ludzi Wschodu — ich kamiennej cierpliwości, ich zdumiewającej wytrzymałości i uporu. Po drugie, usunąć ludzi siedzących jest trudniej, niż rozpędzić maszerujący tłum.

Ale dlaczegóż gonić tych biednych ludzi, którzy siedzą na stopniach Urzędu Rady Miejskiej? Przecież nikomu nic złego nie robią. Na ogół są to ubrane na czarno kobiety, które chcą podzielić się tragiczną wiadomością: oto córkę zabili w czasie manifestacji, oto syna zabili w Armii Czerwonej. Zauważyłem, że kobiety te, wyciągające przed siebie zdjęcia swoich poległych dzieci, chciałyby, żeby ludzie zatrzymywali się, brali do ręki owe fotografie, przyglądali się młodym, czasem jakże pięknym twarzom. Dla nas może jest to sytuacja trudna, ale tutaj, w Gruzji — nie, tutaj żałobę celebaije się otwarcie, jest ona aktem publicznej i rozdzierającej manifestacji.

Перейти на страницу:

Похожие книги

1941: фатальная ошибка Генштаба
1941: фатальная ошибка Генштаба

Всё ли мы знаем о трагических событиях июня 1941 года? В книге Геннадия Спаськова представлен нетривиальный взгляд на начало Великой Отечественной войны и даны ответы на вопросы:– если Сталин не верил в нападение Гитлера, почему приграничные дивизии Красной армии заняли боевые позиции 18 июня 1941?– кто и зачем 21 июня отвел их от границы на участках главных ударов вермахта?– какую ошибку Генштаба следует считать фатальной, приведшей к поражениям Красной армии в первые месяцы войны?– что случилось со Сталиным вечером 20 июня?– почему рутинный процесс приведения РККА в боеготовность мог ввергнуть СССР в гибельную войну на два фронта?– почему Черчилля затащили в антигитлеровскую коалицию против его воли и кто был истинным врагом Британской империи – Гитлер или Рузвельт?– почему победа над Германией в союзе с СССР и США несла Великобритании гибель как империи и зачем Черчилль готовил бомбардировку СССР 22 июня 1941 года?

Геннадий Николаевич Спаськов

Публицистика / Альтернативные науки и научные теории / Документальное
10 мифов о России
10 мифов о России

Сто лет назад была на белом свете такая страна, Российская империя. Страна, о которой мы знаем очень мало, а то, что знаем, — по большей части неверно. Долгие годы подлинная история России намеренно искажалась и очернялась. Нам рассказывали мифы о «страшном третьем отделении» и «огромной неповоротливой бюрократии», о «забитом русском мужике», который каким-то образом умудрялся «кормить Европу», не отрываясь от «беспробудного русского пьянства», о «вековом русском рабстве», «русском воровстве» и «русской лени», о страшной «тюрьме народов», в которой если и было что-то хорошее, то исключительно «вопреки»...Лучшее оружие против мифов — правда. И в этой книге читатель найдет правду о великой стране своих предков — Российской империи.

Александр Азизович Музафаров

Публицистика / История / Образование и наука / Документальное