Читаем Messier 13 полностью

Pionowo stojący walec z bliska okazał się większy jeszcze, niż mogłem przypuścić, kiedy ujrzałem go po raz pierwszy. U dołu stała mała platforma, od której ku górze biegły dwa proste pręty, kończące się koło otwartego okna. Na platformie umieszczono jedną z tych chodzących jak ludzie maszyn, a mnie kazano stanąć obok niej. Po chwili jechałem już z całym tym bagażem w górę, przytrzymywany przez jakiś chwytak, sterczący ze stojącej koło mnie maszyny. Ona też zatrzasnęła za nami drzwi, kiedy wjechaliśmy na górę, a następnie zaprowadziła wąskimi, niewygodnymi przejściami do komórki, pełnej światełek, lin i jakichś cudacznych sprzętów. Tam umieściła mnie w fotelu, wcale wygodnym jak na to miejsce, a sama ulokowała się za moimi plecami. Jeszcze chwila i stałem się okropnie ciężki, chciałem krzyknąć, ale nie mogłem otworzyć ust. Potem to wrażenie stopniowo zanikło. Wtedy usłyszałem głos, ten sam, który przedtem wymówił słowo „Ago”. Powiedział: „Trzymaj się. Wchodzisz w korytarz. Cześć” — i zrozumiałem, że to było skierowane do mnie. Chwilę później ujrzałem przed sobą jakby poświęcającą chmurę, która ogarnęła mnie całego, pozbawiając zdolności widzenia. Z tej chmury, zrazu niewyraźnie, potem jakby nabierając plastyczności, zaczęły występować zarysy twarzy… odezwało się we mnie jakieś głuche przeczucie, że te twarze powinny mi być znajome… ale nie wiedziałem, skąd. Budziły uczucia i bardzo miłe, i smutne zarazem…

Moją głowę spowijała chmura błękitnawego dymu. Miałem wrażenie, jakbym jeszcze przed chwilą poprzez ten dym dostrzegał czyjeś twarze, których widok ożywiał w najgłębszych warstwach mojej istoty dziwne, nie dające się określić uczucia, ale teraz nie widziałem już nic. Ręce, nogi i głowa stały się nagle ciężkie jak z ołowiu. Na mojej piersi spoczęła dziwna, mechaniczna łapa o dwóch palcach. Odwróciłem się i zobaczyłem, że to maszyna, o której obecności przedtem nie wiedziałem, przyciska mnie delikatnie do fotela. Próbowałem się uwolnić, nie stać mnie jednak było na wysiłek uniesienia dłoni.

Zaraz potem zresztą ciężar ustąpił. Wtedy maszyna zabrała także swój wysięgnik, przytrzymujący mnie w pozycji leżącej. Podniosłem się. Stwierdziłem ze zdziwieniem, że oparcie fotela powędrowało za moimi plecami. Przede mną była wielka szyba, poza którą kłębił się ogień. Ślepłem od jego blasku. Ogień zmienił nagle barwę, blask ściemniał, poczułem jeden nieznaczny wstrząs. Jakiś wibrujący, cichy ton, wypełniający dotąd pomieszczenie, w którym się znajdowałem, zanikł.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика