U siebie w kabinie zacząłem myśleć. Żarty się skończyły. Teraz muszę pokazać, co naprawdę jestem wart. Nie tylko jako agent „Trójki”. Ale jako agent także.
Już przed kilkoma minutami, w czasie rozmowy z Bessem, zadźwięczały mi nagle ni stąd, ni zowąd słowa Ariki, kiedy mówiła o obcych i ewentualnym Kontakcie. Że charakter informacji, jakich szukają, świadczy o ich pokojowych zamiarach. Że gdyby było inaczej, nie obchodziłoby ich, co nawzajem o sobie myślimy, czy się lubimy, czy nie, czy stany emocjonalne mają wpływ na nasze postępowanie… i tak dalej. To nie mrzonki humanistów. To fakt. Takie właśnie informacje zbierała i przekazywała aparatura, podrzucona przez obcych w jednej z zabytkowych budowli. Faktem jest także, że za moją sprawą, w wyniku interwencji SAO, ten nadajnik przestał obcym służyć i nie mogli mieć wątpliwości, komu to zawdzięczają. Ludziom. Mamy dwa fakty. Trzeci to wysłanie pilota pozbawionego pamięci, za to z nadajnikiem, ukrytym pod skórą. Czwarty fakt — zamilknięcie ich nadajnika, który ukryli w ciele tego samego pilota, kiedy zwracali go nam wraz ze statkiem. Piąty to następny pilot, tym razem już bez rezerwowych choćby czy ukrytych w przystawkach komputerów informacji, możliwych do przechwycenia. Tym drugim pilotem byłem ja. Wobec mnie zastosowali nowy chwyt, przestroili jakoś mój system nerwowy, umieścili w moim organizmie sieć energetyczną, a raczej wykorzystali po prostu moje ciało jako swoisty wzmacniacz, czyniąc ze mnie całego swój zmodernizowany szpiegowski nadajnik. Ale nawet i ten nadajnik zamilkł, kiedy ów pilot, czyli ja, wrócił do swoich.
Teraz warto by spróbować dojść, co ci obcy sobie pomyśleli. Po pierwsze czy zastanowili się nad losem naszych pilotów, który spotkał ich po powrocie do swoich. A jeśli tak, to jakie wnioski mogli wyciągnąć z faktu, że ci piloci zamilkli? Mniejsza o Weytha, skoro wszyli mu tylko pigułę, tak że pierwszy lepszy chirurg mógł ją bez szkody dla zdrowia człowieka wyciągnąć z powrotem. Ale ja? Jeśli, powiedzmy, wiedzieli, że stłumienie przekaźnika, w jaki zamienili mój organizm, nie może się odbyć bez zadania temu organizmowi gwałtu? Przecież jakieś informacje o nas już mieli. Mogli zdawać sobie sprawę, że nasza nauka nie odkryła dotąd owego nadrzędnego układu, nad którym głowią się teraz specjaliści SAO. Lub też, co gorsza, zabieg, jakiego na mnie dokonali, mógł być nieszkodliwy dla mnie, ale nieodwracalny. Nieodwracalny w żywym organizmie. I jakie z tych faktów musieli wysnuć wnioski7 Jeśli pomyśleć o ich zainteresowaniach, którym dali wyraz programując ową stację przekaźnikową na Petty? Że nie liczymy się z ludzkimi uczuciami ani z ludzkim życiem, dążąc do jakiegoś celu. A teraz — jakiego celu? Czy nie balibyśmy się tak bardzo ujawnienia naszych sekretów, czy nie tłumilibyśmy wszędzie ich nadajników, czy wysyłalibyśmy pilotów wypranych z ich własnej osobowości, gdybyśmy nie mieli zbyt wielu rzeczy do ukrycia? Jakich rzeczy? Naszych zamiarów, rzecz jasna. Jakich zamiarów?