Читаем Przenicowany swiat полностью

Gajowi już się to wszystko znudziło. Chciał uciec się do ostatniego argumentu, zacytować wyjątek z Kodeksu Chorążych i skończyć wreszcie z tym głupim sporem, ale wtedy Maksym machnął ręką i zawołał:

— Rada! Obudź się! Panowie legioniści zgłodnieli i tęsknią za kobiecym towarzystwem!

Ku niebotycznemu zdumieniu Gaja zza parawanu dobiegł głos Rady:

— Już od dawna nie śpię. Wrzeszczycie, panowie legioniści, jak u siebie w koszarach.

— Dlaczego jesteś w domu? — huknął Gaj.

Rada wyszła zza parawanu otulając się szlafroczkiem.

— Zostałam zwolniona — oświadczyła. — Mama Taj zamknęła swój interes. Dostała spadek i wybiera się na wieś… Nie bój się, Gaj, obiecała polecić mnie w dobre miejsce. Mak, dlaczego wszystko porozrzucałeś? Powieś do szafy. Chłopcy, przecież prosiłam, żebyście nie chodzili po pokoju w butach! Gdzie twoje buty, Gaj?… Nakrywajcie do stołu, zaraz będzie obiad. Mak, ale schudłeś. Co oni tam z tobą wyprawiają?

— Dobra, dobra — powiedział Gaj. — Dawaj obiad.

Pokazała mu język i wyszła. Gaj spojrzał na Maka. Mak patrzył na nią swoim zwykłym, dobrym wzrokiem.

— Co, ładna dziewczyna? — spytał Gaj i przestraszył się — twarz Maka nagle skamieniała. — Co ci jest?

— Słuchaj — powiedział Mak. — Wszystko można robić. Nawet torturować pewnie można. Wy wiecie lepiej. Ale rozstrzeliwać kobiety… Męczyć je… — Chwycił swoje buty i wyszedł.

Gaj stęknął, gwałtownie podrapał się obiema rękami po głowie i zaczął nakrywać do stołu. Ta cała rozmowa zostawiła w nim jakiś nieprzyjemny osad. Jakieś rozdwojenie. Jasne, że Mak jeszcze jest zielony i w ogóle nie z tego świata. Ale jak to znowu wszystko sprytnie wywiódł! Logik, nic innego tylko wspaniały logik… Przecież przed chwilą plótł głupstwa, ale jak mu się one logicznie układały. Gaj musiał przyznać, że gdyby nie ta rozmowa, to pewnie by sam nigdy nie doszedł do prostej w gruncie rzeczy myśli: najważniejszą cechą wyrodków jest to, że są wyrodkami. Wystarczyło ich tej cechy pozbawić, aby wszystkie pozostałe oskarżenia pod ich adresem nie były funta kłaków warte. Chodzi o to, że oni są wyrodkami i nienawidzą wszystkiego, co normalne. To wystarczy i można obejść się bez chontyjskiego złota… A więc Chontyjczycy to też wyrodki? Tego nam nie mówili. A jeżeli nie wyrodki, to nasze wyrodki powinny ich nienawidzić tak samo jak nas… A, massaraksz! Do diabła z tą przeklętą logiką! Kiedy Mak wrócił, Gaj rzucił się na niego.

— Skąd wiedziałeś, że Rada jest w domu?

— Jak to skąd? Przecież to było jasne…

— A jeżeli to było jasne, to dlaczego, massaraksz, mnie nie uprzedziłeś? Dlaczego, massaraksz, pytlujesz przy postronnych? Trzydzieści trzy razy massaraksz!

Mak również się rozzłościł.

— Kto tu jest postronny, massaraksz? Rada? Przecież wy wszyscy, razem ze swoim rotmistrzem, jesteście dla mnie bardziej postronni niż Rada!

— Massaraksz! Co regulamin mówi o tajemnicy służbowej?

— Massaraksz i massaraksz! Coś ty się do mnie przyczepił? Nie wiedziałem przecież, że nie wiesz, iż ona jest w domu! Myślałem, że mnie nabierasz! A poza tym o jakich to tajemnicach tu mówiliśmy?

— Wszystko, co dotyczy służby…

— Idźcie do diabła ze swoją służbą, którą trzeba ukrywać przed rodzoną siostrą! W ogóle przed kimkolwiek, massaraksz! Nasypali sekretów w każdym kącie, że nie ma gdzie kroku stąpić i nie można gęby otworzyć!

— Jeszcze na mnie wrzeszczysz! Ucz tu barana, a on na ciebie z pyskiem!

Ale Mak już się przestał złościć. Nagle błyskawicznie podskoczył do Gaja, który nie zdążył nawet mrugnąć, kiedy silne ręce ścisnęły go wpół, pokój zawirował przed oczami, a sufit gwałtownie się przybliżył. Gaj krzyknął przytłumionym głosem, a Mak, niosąc go ostrożnie na wyciągniętych nad głową rękach, podszedł do okna i powiedział:

— No, gdzie cię posłać razem z twoimi tajemnicami? Za okno chcesz?

— Co za idiotyczne dowcipy, massaraksz?! — ryknął Gaj wymachując gorączkowo rękami w poszukiwaniu jakiegoś oparcia.

— Nie chcesz za okno? No dobrze, zostań tutaj.

Gaj został przeniesiony pod parawan i rzucony na łóżko Rady. Usiadł, poprawił podwiniętą piżamę i burknął: „Diabelne byczysko…” On też się już nie złościł. Nie miał zresztą na kogo, chyba że na wyrodków.

Po chwili przyszła Rada z garnkiem zupy, a za nią wujaszek Kaan ze swą nieodstępną butelką. Wujaszek utrzymywał, że tylko ta butelczyna chroni go przed zaziębieniami i innymi starczymi dolegliwościami. Siedli i zabrali się do zupy. Wujaszek wypił kieliszek, wciągnął nosem powietrze i zaczął opowiadać o swoim wrogu, koledze Szapszu, który znów napisał artykuł o przeznaczeniu takiej to a takiej kości, takiej to a takiej przedpotopowej jaszczurki. Artykuł opierał się na idiotycznych przesłankach, niczego oprócz bredni nie zawierał i przeznaczony był dla nieuków…

Перейти на страницу:

Похожие книги

Трио неизвестности
Трио неизвестности

Хитрость против подлости, доблесть против ярости. Противники сошлись в прямом бою, исход которого непредсказуем. Загадочная Мартина позади, гибель Тринадцатой Астрологической экспедиции раскрыта, впереди – таинственная Близняшка, неизвестная Урия и тщательно охраняемые секреты Консула: несомненно – гения, несомненно – злодея. Помпилио Чезаре Фаха дер Даген Тур оказался на его территории, но не в его руках, сможет ли Помпилио вырваться из ловушки, в которую завела его лингийская дерзость? Прорвётся ли "Пытливый амуш" к звёздам сквозь аномалию и урийское сверхоружие? И что будет, если в следующий раз они увидят звёзды находясь в эпицентре идеального шторма Пустоты…Продолжение космического цикла «Герметикон» с элементами стимпанка. Новая планета – новые проблемы, которые требуют жестких решений. Старые и новые враги, сражения, победы и поражения во вселенной межзвездных перелетов на цеппелях и алхимических технологий.Вадим Панов – двукратный обладатель титула «Фантаст года», а так же жанровых наград «Портал», «Звездный мост», «Басткон», «Филигрань» и многих других. Суммарный тираж всех проданных книг – больше двух миллионов экземпляров. В новой части "Герметикона" читатель встретится с непревзойденным Помпилио и его неординарной командой.

Вадим Юрьевич Панов

Научная Фантастика