Читаем Salarys полностью

Biertan: Nie. Ja dumaŭ, što heta miraž. Pra halucynacyi nie moža być i havorki: pa-pieršaje, ja adčuvaŭ siabie narmalna, pa-druhoje, ich u mianie naohul nikoli nie było. Kali ja padniaŭsia na vyšyniu 300 mietraŭ, tuman unizie pada mnoj, pranizany lejkami, byŭ padobny na syr. Adny z hetych dzirak byli pustyja, praz ich bačny chvali Akijana, u inšych niešta kłubiłasia. Ja zniziŭsia ŭ adnu z lejek i z vyšyni saraka mietraŭ ubačyŭ, što pad pavierchniaj Akijana — zusim niehłyboka lažyć jak byccam sciana vielmi vialikaha budynka; jana vyrazna bačyłasia praz chvali, u joj znachodzilisia radki pravilnaj formy adtulin, padobnych na vokny; u niekatorych voknach, pa-mojmu, niešta ruchałasia, ale ŭ hetym ja nie całkam upeŭnieny. Sciana stała pakrysie padymacca i vystupać z Akijana, z jaje cełymi vadaspadami sciakała sliź i zvisali niejkija pražyłki. Raptam sciana razvaliłasia na dzvie častki i pačała chutka apuskacca ŭ hłybiniu, a pasla znikła. Ja znoŭ nabraŭ vyšyniu i lacieŭ prosta nad tumanam — šasi amal dakranalisia da jaho. Nastupny lejkapadobny prasviet byŭ u niekalki razoŭ bolšy za pieršy. Jašče zdaloku ja ŭbačyŭ: tam płavaje niešta svietłaje, amal biełaje, abrysy nahadvali fihuru čałavieka. Ja padumaŭ — mo heta skafandr Fiechniera? Bajučysia zhubić hetaje miesca, ja kruta razviarnuŭ mašynu. Fihura krychu pryŭzniałasia: zdavałasia, jana płyvie abo staić da pojasa ŭ chvalach. Ja zanadta paspiešna likvidavaŭ vyšyniu i adčuŭ, jak šasi začapilisia za niešta miakkaje — napeŭna, za hrebień chvali, davoli vysokaj u hetym miescy. Čałaviek — tak, mienavita čałaviek — byŭ biez skafandra, i ŭsio adno jon šavialiŭsia.

Kamisija: Ty bačyŭ jaho tvar?

Biertan: Bačyŭ.

Kamisija: Chto heta byŭ?

Biertan: Dzicia.

Kamisija: Jakoje dzicia? Ty bačyŭ jaho kali-niebudź raniej?

Biertan: Nie. Nikoli. Va ŭsiakim vypadku ja hetaha nie pamiataju. Jak tolki ja nabliziŭsia — napačatku mianie addzialała ad jaho mietraŭ sorak, a mo krychu bolš, ja adrazu zrazumieŭ, što tut štości nie tak.

Kamisija: Što ty maješ na ŭvazie?

Biertan: Zaraz rastłumaču. Spačatku ja razhubiŭsia, a pasla zrazumieŭ: dzicia było niezvyčajna vialikaha rostu. Mała skazać — vielikan. Jano było mietry čatyry. Pomniu dakładna: kali šasi stuknułasia ab chvalu, tvar dziciaci znachodziŭsia krychu vyšej za moj tvar, a ja, choć i siadzieŭ u kabinie, byŭ, vidać, mietry za try ad pavierchni Akijana.

Kamisija: Kali jano było takoje vialikaje, čamu ty ličyš, što heta dzicia?

Biertan: Tamu, što jano było zusim maleńkaje.

Kamisija: Ci nie zdajecca tabie, što tvoj adkaz niełahičny?

Biertan: Nie. Nie zdajecca. Ja bačyŭ jaho tvar. Dy i skład cieła byŭ dziciačy. Jano zdałosia mnie amal… amal hrudnym. Nie, nie toje. Jamu mahło być dva albo try hady. U jaho byli čornyja vałasy i błakitnyja vočy — vializnyja! Jano było hołaje, zusim hołaje, nibyta tolki što naradziłasia. I mokraje, a bolš dakładna pakrytaje slizziu, skura jaho bliščała.

Hety malunak strašna padziejničaŭ na mianie. Bolš ja nie vieryŭ nijakim miražam. Bo ja razhledzieŭ dzicia nadta dobra. Chvali chistali jaho, i, akramia taho, jano samo ruchałasia, heta było ahidna!

Kamisija: Čamu? Što jano rabiła?

Biertan: Jano było padobna na muziejny ekspanat, na niejkuju lalku, tolki žyvuju. Adkryvała, zapluščvała vočy, vykonvała roznyja ruchi — ahidnyja ruchi! Voś imienna, ahidnyja. Bo ruchi byli nie jaho.

Kamisija: Jak heta zrazumieć?

Biertan: Ja byŭ mietraŭ za piatnaccać ad jaho, nu mo za dvaccać. Ja ŭžo kazaŭ, jakoje jano vialikaje, tamu ja vielmi dobra jaho bačyŭ. Vočy jaho bliščali, jano zdavałasia žyvym, ale voś ruchi… Nibyta niechta sprabavaŭ… byccam niechta pravodziŭ vyprabavanni…

Kamisija: Što ty maješ na ŭvazie? Pastarajsia rastłumačyć dakładna.

Biertan: Nie viedaju, ci ŭdasca. Tak mnie padałosia. Intuityŭna. Ja nie imknuŭsia razabracca ŭ svaich uražanniach. Ruchi byli nienaturalnyja.

Kamisija: Ty maješ na ŭvazie, što ruki, naprykład, ruchalisia tak, byccam u ich naohul nie było sustavaŭ?

Biertan: Nie. Nie toje. Prosta… Ruchi nie mieli nijakaha sensu. Bo kožny ruch maje svoj sens, niečamu słužyć…

Kamisija: Ty tak ličyš? Ruchi hrudnoha dziciaci nie zaŭsiody metanakiravanyja.

Biertan: Viedaju. Ale ruchi niemaŭlaci biazładnyja, nie skaardynavanyja. A hetyja… tak, hetyja ruchi byli mietadyčnyja. Jany čarhavalisia, paŭtaralisia. Niby niechta sprabavaŭ vysvietlić, što imienna dzicia moža zrabić rukami, a što — tułavam i rotam. Ale strašniej za ŭsio byŭ tvar, vidać, tamu, što tvar zvyčajna nadta vyrazny, a tut jon byŭ jak… nie, nie mahu rastłumačyć. Tvar byŭ žyvy, ale nie čałaviečy, razumiejecie, rysy tvaru, vočy, skura — usio jak u čałavieka, a vyraz, mimika — nie.

Kamisija: Mo dzicia korčyła hrymasy? Ci viedaješ ty, jaki vyhlad maje tvar čałavieka pad čas prystupu epilepsii?

Перейти на страницу:

Похожие книги

Звёздный взвод. Книги 1-17
Звёздный взвод. Книги 1-17

Они должны были погибнуть — каждый в своем времени, каждый — в свой срок. Задира-дуэлянт — от шпаги обидчика... Новгородский дружинник — на поле бранном... Жестокий крестоносец — в войне за Гроб Господень... Гордец-самурай — в неравном последнем бою... Они должны были погибнуть — но в последний, предсмертный миг были спасены посланцами из далекого будущего. Спасены, чтобы стать лучшими из наемников в мире лазерных пушек, бластеров и звездолетов, в мире, где воинам, которым нечего терять, платят очень дорого. Операция ''Воскрешение'' началась!Содержание:1. Лучшие из мертвых 2. Яд для живых 3. Сектор мутантов 4. Стальная кожа 5. Глоток свободы 6. Конец империи 7. Воины Света 8. Наемники 9. Хищники будущего 10. Слепой охотник 11. Ковчег надежды 12. Атака тьмы 13. Переворот 14. Вторжение 15. Метрополия 16. Разведка боем 17. Последняя схватка

Николай Андреев

Фантастика / Боевая фантастика / Космическая фантастика