Читаем Władcy marionetek полностью

„Latające talerze” połączono razem z „niewytłumaczonymi zniknięciami” nie dlatego, że traktowano je jak węże morskie, krwawe deszcze czy inne szalone pomysły, ale dlatego, że bardzo często pojawienie się niezidentyfikowanego obiektu wiązało się z pościgiem i niewyjaśnionymi zaginięciami pilotów. Oficjalnie stwierdzano, że samolot się rozbił, pilot prawdopodobnie zginął, choć wszędzie znajdowało się zastrzeżenie, że nigdy ich nie odnaleziono. Wydawało mi się to niezbyt przekonujące.

Nagle pomyślałem o czymś zupełnie szalonym. Próbowałem sprawdzić czy nie wyjaśnione zniknięcia również następują w trzydziestoletnich cyklach i czy zjawiska te nakładają się. Wydawało mi się, że tak jest, ale nie byłem pewien. Zbyt dużo danych i za mała fluktuacja. A poza tym, tak wielu ludzi znika każdego roku w niewyjaśnionych okolicznościach. Zanotowałem najważniejsze wydarzenia, żeby przekazać je specjalistom od analizy.

Fakt, że większość doniesień pochodziła właściwie z jednego obszaru geograficznego, nie dziwił mnie specjalnie.

Wydawało się oczywiste, że istoty najpierw próbowały zająć się tym obszarem, który wyglądał najbardziej interesująco. Było to tylko moje przypuszczenie.

Mary i ja, przez całą noc nie zamieniliśmy słowa. Co jakiś czas któreś z nas wstawało, żeby rozprostować kości. Potem musiałem pożyczyć Mary żetony na opłacenie wypożyczonych filmów.

— Co o tym wszystkim myślisz? — zapytałem wyczerpany. — Nie wiem, ale czuję, że znalazłam się na niezbyt pewnym gruncie.

— Więc czujemy się podobnie.

— Musimy coś zrobić Sam. Trzeba przekonać Prezydenta. Tutaj jest tyle dowodów, świadectw. A jeżeli tym razem przybyli tu, aby zostać.

— To całkiem możliwe.

— Więc co zrobimy?

— Może przekonamy się na własnej skórze, że w tym kraju ślepców, jeden widzący może mieć ogromne kłopoty.

— Nie bądź cyniczny! Nie ma na to czasu.

— Więc zabierajmy się stąd.

Światło zgasło, kiedy wychodziliśmy. Biblioteka już opustoszała.

— Myślę, że możemy kupić coś do picia i wybrać się domo jego pokoju w hotelu, żeby to wszystko spokojnie przedyskutować — zaproponowałem.

— Nie do hotelu — sprzeciwiła się Mary.

— Daj spokój — zniecierpliwiłem się — przecież to sprawy służbowe.

— Chodźmy do mojego mieszkania. Zrobimy sobie dłuższy spacer. Dotrzemy akurat na śniadanie.

— To najlepsza propozycja tej nocy. Ale poważnie mówiąc, dlaczego nie do hotelu? Tam także możemy dostać śniadanie. Zaoszczędzilibyśmy sobie półgodzinnej podróży.

— Nie chcesz odwiedzić mojego mieszkania?

— Marzę o tym. Zastanawiam się tylko, skąd ta zmiana?

— Może chcę tobie pokazać pułapki na niedźwiedzie, które poustawiałam dookoła łóżka. Albo chcę ci udowodnić, że umiem gotować — uśmiechnęła się radośnie.

Zawołałem taksówkę i pojechaliśmy do niej. Kiedy dotarliśmy, zostawiła mnie przed drzwiami, a sama sprawdziła czy mieszkanie jest bezpieczne.

— Odwróć się, chcę sprawdzić twoje plecy — odezwała się.

— Dlaczego?

— Odwróć się!

Dłużej nie dyskutowałem. Sprawdziła mnie dokładnie.

— Teraz możesz mnie sprawdzić.

— Z przyjemnością! — również zrobiłem to dość dokładnie.

Pod jej ubraniem nie było nic. Wyczułem tylko kobiece kształty i śmiercionośne żelastwo.

Odwróciła się i odetchnęła z ulgą.

— To dlatego nie chciałam iść do hotelu. Tutaj jesteśmy naprawdę bezpieczni. Może pierwszy raz od długiego czasu. To mieszkanie jest czyste. Uszczelniłam nawet kanalizację, kiedy wyjeżdżałam.

— Na pewno nie ma żadnego sposobu, by mogły się tu dostać?

— Nie. Wymontowałam także klimatyzację. Zamiast tego jest butla z tlenem. Nie martw się. Co chcesz zjeść?

Miałem ochotę na nią. Byłem również bardzo głodny.

— Czy jest jakaś szansa na dwufuntowy, wypieczony stek? — zapytałem z nadzieją.

Podzieliliśmy się pięciofuntowym stekiem i mogę przysiąc, że zjadłem mniejszą część. Jedząc oglądaliśmy wiadomości. Wciąż żadnych wieści z Iowa.

<p>ROZDZIAŁ PIĄTY</p>

A jednak nie pokazała mi pułapek na niedźwiedzie. Zamknęła za sobą drzwi od sypialni. Wiem, bo sprawdzałem. Trzy godziny później obudziła mnie i zjedliśmy drugie śniadanie. Zapaliłem papierosa i włączyłem telewizor. Trwała właśnie transmisja z wyborów „Miss Ameryka”. Zazwyczaj lubię oglądać takie programy, ale kiedy spostrzegłem, że dziewięć kandydatek ma podejrzanie zaokrąglone plecy ogarnęło mnie obrzydzenie.

— Weźmy się do pracy — powiedziałem. Próbowałem zapomnieć o tym koszmarnym widoku.

— Powinniśmy uporządkować wszystkie zebrane fakty i dostać się z tym do Prezydenta. On musi rozpocząć zdecydowaną akcję. Tylko czy nas przyjmie?

— Jedynie Starzec może nam pomóc. Włączyłem nadajnik. Użyłem obu naszych kodów, aby Mary też mogła słyszeć. Połączyłem się z biurem.

— Szef Departamentu Oldfield. Starzec jest nieosiągalny, zastępuję go. — Otrzymałem krótką odpowiedź.

— Musi być osiągalny! — zirytowałem się. Nastąpiła pauza.

— Nie ma was na liście. To coś oficjalnego?

— Myślę, że tak.

— Rozmów nieoficjalnych nie łączę, a oficjalne sam przyjmuję.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика