Zlotej jablonki pilnowal sok'ol, co zrzucil z koniem rycerza; zawsze w nocy jak czujny straznik oblatal g'ore wokolo. Zaledwie ksiezyc wyszedl zza chmury, uni'osl sie z jabloni i krazac w powietrzu, zobaczyl zaka.
Lakomy 'scierwu, pewny, ze trup 'swiezy, spuszcza sie nagle i siada. Lecz zak juz nie spal, dojrzal sokola i postanowil z jego pomoca uratowa'c sie z tej g'ory.
Sok'ol zapu'scil szpony ostre w cialo
(сокол погрузил острые когти в тело /школяра/). Zak wytrzymal b'ol meznie i uchwycil za nogi ptaka (школяр выдержал боль мужественно и ухватил птицу за ноги); ten przestraszony uni'osl go wysoko nad zamek i poczal krazy'c wokolo wysokiej wiezy (тот, испуганныйSok'ol zapu'scil szpony ostre w cialo. Zak wytrzymal b'ol meznie i uchwycil za nogi ptaka; ten przestraszony uni'osl go wysoko nad zamek i poczal krazy'c wokolo wysokiej wiezy. Zak krzepko sie trzymal, patrzal na l'sniacy zamek, co przy bladych promieniach miesiaca 'swiecil jak mdla lampa; patrzal na okna wysokie, migajace r'oznobarwna ozdoba, a na ganku siedziala 'sliczna kr'olewna, zatopiona w my'slach, dumajac nad swoja dola. Widzac, ze blisko leci jabloni, dobyl zza pasa kozika i odcial nogi sokolowi. Ptak zerwal sie z b'olu wyzej i znikl w oblokach, a mlodzieniec spadl na szerokie galezie jablonki.