Читаем Przenicowany swiat полностью

— Nie, panie rotmistrzu… — powiedział niepewnie Gaj. — Chociaż żałuję, że mu się dostała kobieta. To jest góral, a u nich tam…

— On jest takim samym góralem, jak ja lub ty — powiedział pan rotmistrz. — Nie chodzi tu wcale o kobiety… Zresztą zobaczymy. Coście robili, kiedy was wezwałem?

— Śpiewaliśmy, panie rotmistrzu.

— Co śpiewaliście, jestem ciekaw?

— Góralskie pieśni, panie rotmistrzu. On zna bardzo dużo piosenek.

Pan rotmistrz wysiadł z samochodu i zaczął przechadzać się po ścieżce. Z Gajem już nie rozmawiał, a po jakichś dziesięciu minutach zagwizdał „Marsz”. Gaj ciągle czekał na strzały, ale strzałów nie było, więc zaczął się niepokoić. Sam nie wiedział, co go niepokoi. Makowi nikt nie może uciec, a tym bardziej go rozbroić… Ale czemu wobec tego nie strzela? Może zaprowadził ich dalej, niż to się zazwyczaj robi? Na zwykłym miejscu silnie cuchnie, bo grabarze zbyt płytko zakopują zwłoki, a Mak ma bardzo wyczulony węch. Z samego tylko obrzydzenia gotów jest przejść dodatkowo pięć kilometrów.

— Nno tak… — powiedział pan rotmistrz zatrzymując się. — To wszystko, kapralu Gaal. Obawiam się, że nie doczekamy się twego kumpla. Boję się też, że dziś ostatni dzień jesteś kapralem.

Gaj popatrzył na niego ze zdumieniem. Pan rotmistrz uśmiechnął się zjadliwie.

— No, co tak patrzysz? Coś tak ślepia wytrzeszczył, jak wół na malowane wrota? Twój kumpel uciekł, zdezerterował, to tchórz i zdrajca! Rozumiecie, szeregowy Gaal?

Gaj był wstrząśnięty nie tyle słowami pana rotmistrza, ile jego tonem. Pan rotmistrz był zachwycony. Pan rotmistrz triumfował. Pan rotmistrz wyglądał jak ktoś, kto przed chwilą wygrał wielki zakład. Gaj odruchowo spojrzał w głąb kamieniołomu i nagle zobaczył Maka. Mak wracał sam, automat zwisał mu na pasie.

— Massaraksz! — wykrztusił pan rotmistrz. On również zobaczył Maka i sprawiał wrażenie kompletnie osłupiałego.

Nie powiedzieli więcej ani słowa, patrzyli tylko, jak Mak zbliża się do nich bez pośpiechu, lekko stąpając po kamiennym rumowisku, wpatrywali się w jego spokojną, dobrą twarz z dziwnymi oczyma. W głowie Gaja zapanował chaos: strzałów jednak nie było słychać… Czyżby ich udusił?… Albo zatłukł kolbą?… Kobietę też? Nie, co za brednie… Ale strzałów przecież nie było…

Pięć kroków od nich Mak zatrzymał się i patrząc rotmistrzowi prosto w twarz rzucił mu automat pod nogi.

— Żegnam, panie rotmistrzu — powiedział. Tych nieszczęśników uwolniłem, a teraz sam chcę odejść. Oddałem waszą broń, oddaję odzież… — Obrócił się do Gaja i rozpinając pas powiedział: — Gaj, to brudna sprawa. Oszukano nas…

Zdjął buty i kombinezon, zwinął wszystko razem i pozostał taki, jakim go Gaj po raz pierwszy zobaczył na południowej granicy: prawie nagi, teraz nawet bez butów, w samych tylko srebrzystych spodenkach. Podszedł do samochodu i położył zawiniątko na masce. Gaj przeraził się. Popatrzył na pana rotmistrza i przeraził się jeszcze bardziej.

— Panie rotmistrzu! — krzyknął. — Nie trzeba! On zwariował! On znów…

— Kandydacie Sym! — zakrakał pan rotmistrz trzymając rękę w kaburze. — Natychmiast do samochodu! Jesteś aresztowany!

— Nie — powiedział Mak. — To się tylko panu wydaje. Jestem wolny. Przyszedłem po Gaja. Chodźmy, Gaj! To wstrętni ludzie. Dawniej to podejrzewałem, teraz jestem pewny. Chodźmy!

Gaj pokręcił głową. Chciał coś powiedzieć, coś wytłumaczyć, ale nie było czasu ani słów. Pan rotmistrz wyciągnął pistolet.

— Kandydacie Sym! Do samochodu! — zakrakał.

— Idziesz? — zapytał Mak.

Gaj znowu pokręcił głową. Patrzył na pistolet w ręku pana rotmistrza i myślał tylko o jednym, widział tylko jedno: Mak za chwilę zostanie zabity. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić.

— No dobra — powiedział Mak. — Znajdę cię. Wszystkiego się dowiem i odszukam cię. To nie jest miejsce dla ciebie… Ucałuj Radę, do widzenia…

Odwrócił się i poszedł. Stąpał bosymi nogami po kamiennym tłuczniu równie lekko jak w butach. Gaj trzęsąc się jak w febrze patrzył niemo na jego szerokie, trójkątne plecy, czekał na wystrzał i czarną dziurkę pod lewą łopatką.

— Kandydacie Sym — powiedział pan rotmistrz nie podnosząc głosu. — Rozkazuję wrócić! Będę strzelał.

Mak zatrzymał się i znów odwrócił się ku niemu.

— Strzelać? — zapytał. — Do mnie? Za co? Zresztą to nie jest ważne. Oddaj pistolet!

Pan rotmistrz trzymając pistolet przy biodrze skierował lufę na Maka.

— Liczę do trzech — powiedział. — Siadaj do samochodu, kandydacie. Raz!

— Oddaj zaraz pistolet — powiedział Mak wyciągając ręce i idąc w kierunku pana rotmistrza.

— Dwa! — powiedział pan rotmistrz.

— Nie trzeba! — krzyknął Gaj.

Pan rotmistrz wystrzelił. Mak był już blisko. Gaj widział, jak kula trafiła go w ramię i jak zachwiał się, jakby wpadł na niewidzialną przeszkodę.

— Głupiec — powiedział Mak. — Oddaj broń, wściekły, zezwierzęciały głupcze…

Перейти на страницу:

Похожие книги

Трио неизвестности
Трио неизвестности

Хитрость против подлости, доблесть против ярости. Противники сошлись в прямом бою, исход которого непредсказуем. Загадочная Мартина позади, гибель Тринадцатой Астрологической экспедиции раскрыта, впереди – таинственная Близняшка, неизвестная Урия и тщательно охраняемые секреты Консула: несомненно – гения, несомненно – злодея. Помпилио Чезаре Фаха дер Даген Тур оказался на его территории, но не в его руках, сможет ли Помпилио вырваться из ловушки, в которую завела его лингийская дерзость? Прорвётся ли "Пытливый амуш" к звёздам сквозь аномалию и урийское сверхоружие? И что будет, если в следующий раз они увидят звёзды находясь в эпицентре идеального шторма Пустоты…Продолжение космического цикла «Герметикон» с элементами стимпанка. Новая планета – новые проблемы, которые требуют жестких решений. Старые и новые враги, сражения, победы и поражения во вселенной межзвездных перелетов на цеппелях и алхимических технологий.Вадим Панов – двукратный обладатель титула «Фантаст года», а так же жанровых наград «Портал», «Звездный мост», «Басткон», «Филигрань» и многих других. Суммарный тираж всех проданных книг – больше двух миллионов экземпляров. В новой части "Герметикона" читатель встретится с непревзойденным Помпилио и его неординарной командой.

Вадим Юрьевич Панов

Научная Фантастика