Читаем Kobieta, która czekała полностью

Liczyłem na to, że odkryję w tym zapadłym zakątku rosyjskiej północy epokę radziecką w pigułce, karykaturę tego czasu, zarazem mesjańskiego i martwego. Ale w tych wioskach, które zdawały się trwać po zniknięciu reżimu, po upadku imperium, czas po prostu nie istniał. Przechadzałem się właściwie po swego rodzaju futurystycznym zwiastunie. Znaki Historii się zatarły. Zostały pozłacane blaszki wierzbowych liści na czarnej tafli jeziora, pierwsze śniegi, zazwyczaj pojawiające się nocą, cisza Morza Białego, którego oddech wyczuwałem za lasem. Została ta kobieta w długim wojskowym płaszczu, która wędrowała brzegiem jeziora i przystawała przy skrzynce na listy na rozstajach dróg. Została istota rzeczy.

W ciągu pierwszych tygodni mojego pobytu w Mirnoje nie śmiałem tego przyznać.

Później, tamtego wrześniowego popołudnia, haftowanego błyskami światła i przelotnym mrokiem, znalazłem się w ciężkiej łodzi, całkiem sczerniałej ze starości, trzymając w ramionach martwą staruszkę, którą ogrzewałem własnym ciałem.

Gdy podpływaliśmy do wyspy, wiatr uspokoił się i wysiedliśmy na nasłonecznioną skarpę, można by powiedzieć, letnią, gdyby nie przesuszona mrozem trawa.

– Dawniej można tu było dojść pieszo, to wcale nie była wyspa, tylko wzgórze – wyjaśniła mi Wiera, dźwigając wraz ze mną ciało Anny. – Ale skoro nie było komu naprawić tam, jezioro podwoiło swoją powierzchnię. Mówi się, że któregoś dnia morze dotrze aż tutaj…

Uderzyło mnie brzmienie jej głosu. Był to głos nieskończenie samotny pośród bezkresnych wód.

Niskie już, zachodzące słońce nadawało naszej obecności nierealny wymiar, sekretny rys skończoności. Nasze cienie kładły się daleko w poprzek cmentarza pofałdowanego kopcami nagrobków, padały na łuszczący się tynk maleńkiego kościółka. Wiera pchnęła drzwi, zniknęła w środku, po czym wyłoniła się ponownie, niosąc trumnę… Ze ścian grobu sterczały ogromne ilości poucinanych korzeni. „Niczym tyleż przerwanych istnień”.

Przepowiadałem to sobie w duchu, gdyż nie potrafiłem uchwycić sensu tego, co odbywało się oto na moich oczach. Prosty pochówek, rzecz jasna. Lecz również nasze milczenie, silny wiatr, szamoczący się z kościelnym krzyżem, jakże banalne uderzenia młotka. Drżałem, żeby Wiera nie poprosiła mnie o przybicie wieka trumny, w śmiesznym lęku, że chybię, że wykrzywię gwóźdź… I ta myśl, kiedy za pomocą lin opuszczaliśmy trumnę do ziemi: ta zmarła, którą ogrzewałem, trzymając ją w ramionach, zabiera teraz ze sobą jakąś cząstkę mnie, ale dokąd?

Powrót z wiatrem wiejącym nam w plecy był łatwy. Kilka ruchów wioseł, Wiera powtarzała je powoli, jakby w zapomnieniu. Jej ciało odprężało się i to odprężenie w pewnym momencie przywiodło mi na myśl rozluźnienie, jakie następuje po akcie miłosnym.

Jeszcze przez kilka tygodni wmawiałem sobie skutecznie, że siedzę w tej północnej krainie wyłącznie przez wzgląd na ewentualne odkrycia folklorystyczne. „W dodatku w Mirnoje człowiek ma święty spokój – powtarzałem sobie – nie trzeba płacić czynszu, połowa domów jest niezamieszkana, człowiek wchodzi i się urządza, to dopiero prawdziwy komunizm!”.

Czas w Mirnoje, ten czas szybujący w przestworzach, zawieszony, stopniowo mnie zasysał. Pochłaniał mnie nieuchwytny strumień jesiennych świateł, ten okres, który miał na celu jedynie matowe złoto liści, delikatną koronkę szronu na cembrowinie studni wczesnym rankiem, upadek jabłka z nagiej gałęzi, w ciszy tak klarownej, że słychać było szelest trawy uginającej się pad ciężarem owocu.

W tym życiu zapomnianym przez czas wszystko było jednocześnie ważkie i lekkie. Pochówek Anny, ten dzień ponury, a przecież naznaczony także ulotną świetlistością. Obok jej grobu krzyż z nazwiskiem niejakiego Wasilija Drozda i z nierównym dopiskiem, wyrżniętym nożem: „Dobry człowiek”. Wokół tego „dobrego człowieka” wianuszek rumianków, osłoniętych od wiatru ziemią nagrobka. I pełne prostoty słowa Wiery: „Następnym razem dla niej też przywiozę krzyż”.

Często, widząc ją opuszczającą Mirnoje lub powracającą do wioski, powtarzałem: „Oto kobieta, która czeka od trzydziestu lat…”. Jednak tragiczny, rozpaczliwy ton, jaki nadawałem temu stwierdzeniu, wcale nie sprawiał, że stawało się definitywne. Niemal każdego ranka Wiera udawała się do szkoły, w której uczyła, po drugiej stronie jeziora. Zwykle szła brzegiem, ale kiedy wezbrana woda odcinała jej drogę, widziałem czasem, jak wsiada do starej łodzi. Odprowadzałem ją wzrokiem, mówiąc sobie: „Kobieta, która uczyniła ze swego życia nieustające oczekiwanie…”. Na chwilę otwierała się we mnie przepaść, lecz pozbawiona grozy, której się obawiałem.

Zresztą nic szczególnego w postawie Wiery nie zdradzało tego potwornego czekania. „Ostatecznie tyle jest samotnych kobiet, tutaj czy gdzie indziej”, jedyny argument, jaki znalazłem na uzasadnienie banalności ujęcia, przy którym owo zmarnowane życie było w ogóle do pomyślenia. „Tak wiele samotnych kobiet – wiedzionych siłą charakteru albo wstydem – nie okazuje swej udręki. Kobiet takich jak Wiera, choć może nie czekają aż tak długo…”.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Последний рассвет
Последний рассвет

На лестничной клетке московской многоэтажки двумя ножевыми ударами убита Евгения Панкрашина, жена богатого бизнесмена. Со слов ее близких, у потерпевшей при себе было дорогое ювелирное украшение – ожерелье-нагрудник. Однако его на месте преступления обнаружено не было. На первый взгляд все просто – убийство с целью ограбления. Но чем больше информации о личности убитой удается собрать оперативникам – Антону Сташису и Роману Дзюбе, – тем более загадочным и странным становится это дело. А тут еще смерть близкого им человека, продолжившая череду необъяснимых убийств…

Александра Маринина , Алексей Шарыпов , Бенедикт Роум , Виль Фролович Андреев , Екатерина Константиновна Гликен

Фантастика / Приключения / Прочие Детективы / Современная проза / Детективы / Современная русская и зарубежная проза
Замечательная жизнь Юдоры Ханисетт
Замечательная жизнь Юдоры Ханисетт

Юдоре Ханисетт восемьдесят пять. Она устала от жизни и точно знает, как хочет ее завершить. Один звонок в швейцарскую клинику приводит в действие продуманный план.Юдора желает лишь спокойно закончить все свои дела, но новая соседка, жизнерадостная десятилетняя Роуз, затягивает ее в водоворот приключений и интересных знакомств. Так в жизни Юдоры появляются приветливый сосед Стэнли, послеобеденный чай, походы по магазинам, поездки на пляж и вечеринки с пиццей.И теперь, размышляя о своем непростом прошлом и удивительном настоящем, Юдора задается вопросом: действительно ли она готова оставить все, только сейчас испытав, каково это – по-настоящему жить?Для кого эта книгаДля кто любит добрые, трогательные и жизнеутверждающие истории.Для читателей книг «Служба доставки книг», «Элеанор Олифант в полном порядке», «Вторая жизнь Уве» и «Тревожные люди».На русском языке публикуется впервые.

Энни Лайонс

Современная русская и зарубежная проза
Книга Балтиморов
Книга Балтиморов

После «Правды о деле Гарри Квеберта», выдержавшей тираж в несколько миллионов и принесшей автору Гран-при Французской академии и Гонкуровскую премию лицеистов, новый роман тридцатилетнего швейцарца Жоэля Диккера сразу занял верхние строчки в рейтингах продаж. В «Книге Балтиморов» Диккер вновь выводит на сцену героя своего нашумевшего бестселлера — молодого писателя Маркуса Гольдмана. В этой семейной саге с почти детективным сюжетом Маркус расследует тайны близких ему людей. С детства его восхищала богатая и успешная ветвь семейства Гольдманов из Балтимора. Сам он принадлежал к более скромным Гольдманам из Монклера, но подростком каждый год проводил каникулы в доме своего дяди, знаменитого балтиморского адвоката, вместе с двумя кузенами и девушкой, в которую все три мальчика были без памяти влюблены. Будущее виделось им в розовом свете, однако завязка страшной драмы была заложена в их историю с самого начала.

Жоэль Диккер

Детективы / Триллер / Современная русская и зарубежная проза / Прочие Детективы