Читаем Kobieta, która czekała полностью

Nawet skrzynka na listy na rozstajach dróg traciła stopniowo w moich oczach swe znaczenie zabójczym nadziei. Na ogół to Zoja, najbardziej dziarska staruszka, chodziła po listy. Pozostałe babiny szykowały ją na tę wyprawę tam i z powrotem, jakby była to co najmniej podróż dookoła świata, i czekały na Zoję, jakby każda z nich miała niechybnie dostać list. Zazwyczaj nie przychodziło nic. Czasem trafiała się kartka adresowana do tej, której już tu nie było… Kiedy napotykałem Zoję w roli listonosza, prosiłem, żeby mi przyniosła jakiś ładny list miłosny. Uśmiechała się przekornie i odpowiadała: „Jeszcze trochę cierpliwości, już ścinają drzewo na papier do pańskiego listu. Proszę jeszcze poczekać!”. I ruszała w dalszą drogę, a godzinę później wracała z lokalną gazetą pod pachą. Zdarzało mi się ją czytać: nawet te aktualności, geograficznie tak bliskie wobec Mirnoje, zdawały się pochodzić z innego świata, z epoki, w której istniał czas.

4

Najbliższym miastem, w którym czas jeszcze płynął, była stolica powiatu. Poznałem krąg lokalnej inteligencji: zastępcę dyrektora Domu Kultury, młodą kierowniczkę miejskiej biblioteki, chirurga z tutejszego szpitala, pielęgniarkę, dwie nauczycielki (rysunku i historii), dziennikarza gazety „Droga Lenina” i paru innych.

Z zaskoczeniem – choć właściwie nie powinno mnie to dziwić – odkryłem, że mają swój własny „Wigwam”, tutejsi dysydenci spotykali się w wielkiej chacie zastępcy dyrektora. Ten sam sprzeciw wobec reżimu podgrzewał ich dyskusje. Tyle że, podczas gdy my, w Leningradzie, piętnowaliśmy przede wszystkim Kremlowskie zoo i jego dinozaury, tutaj potworami do obalenia byli sekretarz lokalnego komitetu partii i redaktor naczelny „Drogi Lenina”. Podczas późnonocnych i solidnie zakrapianych debat tego ostatniego porównywano wręcz do Goebbelsa…

Mnie przypadła w udziale pozycja zaiste godna pozazdroszczenia: przyjechałem z intelektualnej stolicy kraju, z jedynego prawdziwie europejskiego miasta imperium, byłem zatem prawie człowiekiem Zachodu. Moja rola na tutejszych wieczorkach przypominała tę, jaką dziennikarz amerykański odgrywał w naszym leningradzkim Wigwamie. Wszelkie inscenizacje kontestacyjne i miłosne domagały się mojego uznania. Któregoś razu (dziennikarz porównywał właśnie naczelnego do Goebbelsa) pomyślałem złośliwie, że niestety nie mogę im ofiarować prezerwatyw o smaku egzotycznych owoców.

Byłem jedynie figurantem Zachodu.

Pod koniec września co wieczór szykowałem się do wyjazdu z Mirnoje następnego ranka. I zostawałem. Wmawiałem sobie, że koniecznie muszę doczekać do ceremonii zaślubin, którą starowiny obiecały odtworzyć dla mnie któregoś dnia.

– Jaka szkoda – mówiły – że Anny nie ma już wśród nas. Co za strata, to ona była naszą solistką. My znamy jedynie refreny.

Sama ceremonia, według nich ściśle związana z tym regionem, była prosta. Narzeczony zawoził swą wybrankę na wzgórze, gdzie znajdował się kościół, kariolką, jeśli droga na wyspę była przejezdna, łodzią, jeśli wezbrana woda zalewała łąki. W tamtą stronę sam powoził bądź wiosłował, w drodze powrotnej proponował młodej małżonce wspólne prowadzenie. „Dopóki nie wysłucham śpiewów towarzyszących obrzędom, nie mogę wyjechać…”. Często tak właśnie usiłowałem się usprawiedliwiać.

Aż do tamtego dnia, być może. Gęsta mgła, niewyraźna sylwetka kobiety stojącej w łodzi. Wiera wracała do wioski. Chwyciłem krawędź długiego wiosła, które mi podała, pomogłem jej wyciągnąć dziób łodzi na gliniasty brzeg. I w tej spowijającej nas lodowatej mgle poczułem, że drewno wiosła zachowało ciepło jej dłoni. Jeszcze nigdy ta kobieta nie wydawała mi się tak bliska.

Następnego dnia, wciąż w tej wełnistej ślepocie mgły, Otar, którego złapałem na autostopie przy wyjeździe ze stolicy powiatu, zabłądził. Chciał mi pokazać opustoszałą wioskę, drewniany kościółek, ale kiedy zjechaliśmy z głównej drogi, znaleźliśmy się w zbitej kosmatej bieli, którą od czasu do czasu przeszywała jakaś gałąź i smagała przednią szybę. Koła ciężarówki buksowały, wymykały się spod kontroli, drążąc coraz głębsze koleiny, bryzgało błoto. Zawracaliśmy, cofaliśmy, posuwaliśmy się naprzód po omacku, ale wszędzie zdawał się rozciągać ten sam nasączony wodą torf. Drzewa wyłaniały się przed nami z uporem sennych mar.

W końcu Otar wyłączył silnik, wysiadł, zniknął, a po upływie minuty wrócił.

– Nie, w takiej zupie lepiej się nie ruszać. Odszedłem może na dwa metry i straciłem z oczu ciężarówkę… Raczej sobie golnijmy. I poczekajmy, przed wieczorem zerwie się wiatr…

Перейти на страницу:

Похожие книги

Последний рассвет
Последний рассвет

На лестничной клетке московской многоэтажки двумя ножевыми ударами убита Евгения Панкрашина, жена богатого бизнесмена. Со слов ее близких, у потерпевшей при себе было дорогое ювелирное украшение – ожерелье-нагрудник. Однако его на месте преступления обнаружено не было. На первый взгляд все просто – убийство с целью ограбления. Но чем больше информации о личности убитой удается собрать оперативникам – Антону Сташису и Роману Дзюбе, – тем более загадочным и странным становится это дело. А тут еще смерть близкого им человека, продолжившая череду необъяснимых убийств…

Александра Маринина , Алексей Шарыпов , Бенедикт Роум , Виль Фролович Андреев , Екатерина Константиновна Гликен

Фантастика / Приключения / Прочие Детективы / Современная проза / Детективы / Современная русская и зарубежная проза
Замечательная жизнь Юдоры Ханисетт
Замечательная жизнь Юдоры Ханисетт

Юдоре Ханисетт восемьдесят пять. Она устала от жизни и точно знает, как хочет ее завершить. Один звонок в швейцарскую клинику приводит в действие продуманный план.Юдора желает лишь спокойно закончить все свои дела, но новая соседка, жизнерадостная десятилетняя Роуз, затягивает ее в водоворот приключений и интересных знакомств. Так в жизни Юдоры появляются приветливый сосед Стэнли, послеобеденный чай, походы по магазинам, поездки на пляж и вечеринки с пиццей.И теперь, размышляя о своем непростом прошлом и удивительном настоящем, Юдора задается вопросом: действительно ли она готова оставить все, только сейчас испытав, каково это – по-настоящему жить?Для кого эта книгаДля кто любит добрые, трогательные и жизнеутверждающие истории.Для читателей книг «Служба доставки книг», «Элеанор Олифант в полном порядке», «Вторая жизнь Уве» и «Тревожные люди».На русском языке публикуется впервые.

Энни Лайонс

Современная русская и зарубежная проза
Книга Балтиморов
Книга Балтиморов

После «Правды о деле Гарри Квеберта», выдержавшей тираж в несколько миллионов и принесшей автору Гран-при Французской академии и Гонкуровскую премию лицеистов, новый роман тридцатилетнего швейцарца Жоэля Диккера сразу занял верхние строчки в рейтингах продаж. В «Книге Балтиморов» Диккер вновь выводит на сцену героя своего нашумевшего бестселлера — молодого писателя Маркуса Гольдмана. В этой семейной саге с почти детективным сюжетом Маркус расследует тайны близких ему людей. С детства его восхищала богатая и успешная ветвь семейства Гольдманов из Балтимора. Сам он принадлежал к более скромным Гольдманам из Монклера, но подростком каждый год проводил каникулы в доме своего дяди, знаменитого балтиморского адвоката, вместе с двумя кузенами и девушкой, в которую все три мальчика были без памяти влюблены. Будущее виделось им в розовом свете, однако завязка страшной драмы была заложена в их историю с самого начала.

Жоэль Диккер

Детективы / Триллер / Современная русская и зарубежная проза / Прочие Детективы